Minęły
dwa lata od pamiętnej wojny i półtorej roku od kiedy to
Fukasaku-san zabrał go na trening na górę Myoboku. Na początku
był temu przeciwny- nie chciał zostawiać trudnej sytuacji
Kakashiemu, babci Tsunade i innym, jednakże taki rozkaz wydał
Wielki Ropuszy Mędrzec argumentując ów rozkaz wizją, jaka została
mu objawiona.
Tak
oto Naruto doszlifowywał swoje umiejętności, poznawał nowe
techniki, medytował i... podróżował, wypełniając w części
tym samym ową przepowiednię.
Wieczorne
słońce unoszące się nad Konohą nadawało jej wręcz baśniowego
uroku którego nie powstydziłby się żaden poeta, powodując
równocześnie że pojedynczy mieszkańcy zatrzymywali się na
ulicach, by choć na chwilę uchwycić to niezwykłe zjawisko.
Dar
natury jednak w żadnym wypadku nie dostrzegał pewien młody
mężczyzna, który idąc spokojnym, acz żwawym krokiem wydawał się
być w stanie głębokiego zamyślenia.
Jednak
jego stan był zgoła odmienny i wiedział o tym prawie każdy
mieszkaniec wioski.
Starał
się on po prostu nie myśleć.
Lub
myśleć jak najmniej.
Wiadomy
był również cel do którego teraz zmierzał. Bo gdzież by mógł
iść po złożonym raporcie u Hokage jak nie do knajpy?
A
po co?
To
jeszcze prostsze.
Upić
i zapomnieć. Byle do następnej misji.
Idąc
tak wiedział dobrze że długo z takim przepisem na życie nie
pociągnie. I choć sam sobie zaprzeczał to i tak zawsze
kończył w tym samym miejscu. I tak od ponad roku. Tym razem
jednak miał całkiem niezłą wymówkę.
Podobno
młotek wraca.
Tak
oto przekonywując sam siebie doszedł wreszcie do wyznaczonego celu
i będąc już w środku zasiadł za ladą prosząc jednocześnie
barmana o jedną setkę.
-
Dwie - dodał ktoś obok. - Witaj Sasuke
Za
nim brunet zobaczył nieproszonego towarzysza broni, poczuł w
nozdrzach zapach jak dobrze znanych mu papierosów.
-Shikamaru-
przywitał sie Sasuke kiwając głową. - Mimo wszystko nie
spodziewałem się Ciebie tutaj..
- A
to czemu? - odparł Nara - zawsze się tu spotykamy.
-Bo
miałeś mieć kurwa misje. Miesięczną.
-
Misja odwołana. Jutro mają zjawić się przedstawiciele Suny. -
twarz Shikamaru lekko spochmurniała czego nie uszło uwadze Sasuke.
No
tak teraz wszystko jasne - pomyślał Uchicha. - skoro
przedstawiciele Suny się pojawią to i ona też. O ile pamiętał,
to od zakończenia wojny Shikamaru oraz owa blondynka z Wioski Piasku
zaczęli sie spotykać. A z racji tego że oboje stali się
ambasadorami wiosek, okazje do spotkania natrafiały się dość
często. Sasuke nie wiedział czy zbliżyło ich cierpienie i smutek
po stracie bliskich osób, czy po prostu samotność i próba
ucieczki od codziennej rutyny i rzeczywistości.
Tak
czy owak przerodziło się to w ukryty związek, który powoli zaczął
wyniszczać Shikamaru.
Działała
na niego jak narkotyk. Gdy mogli się spotkać wracało do niego
życie, jednak gdy tylko oddalali się od siebie sytuacja
diametralnie się odwracała. Stawał się pochmurny, ciągle
zmęczony, z cieniem pod oczami. Z tego też powodu popadł w nałóg
palenia papierosów i... picia.
-
Aha. Ta cała Temari cie wyniszcza Nara. Zrób w końcu z tym coś.
-Wiesz
że to nie możliwe. Dobrze zdajesz sobie sprawę kim ona jest dla
Suny a kim ja dla Konohy i jakie trudne mamy teraz czasy. Zresztą
nawet jeśli to nie takie proste...
Może
kiedyś zrozumiesz.
A
co ja tu mam rozumieć Shikamaru? - pomyślał brunet- sam nawet nie
wiesz na czym stoisz. Tą "miłość" można równie dobrze
interpretować jako chęć bzykania całkiem atrakcyjnej blondynki
gdy tylko ta jest w zasięgu, a gdy jej nie ma, popadanie w
depresje bo sexu nie ma.
Zresztą
co to jest ta niby miłość?
Jebane
ograniczenie które nakłada ci kobieta wmawiając że bez niej nie
możesz żyć. Sentymentalne bzdury. - Zamiast wygłaszania swoich
mysli wiedząc ,że i tak nie znajdą posłuchu , posiadacz
sharingana wypowiedział jedno proste zdanie.
-
Koniec końców i tak przyszliśmy się napierdolić, także
zdrowie.-rzekł, jednocześnie unosząc przyniesiony przed chwilą
kieliszek.
- Zdrowie
- zawtórował Shikamaru.- Barman jeszcze raz to samo. - dodał po
chwili
-
A ty? masz chociaż jakiś wymyślony powód dla którego dzisiaj się
schlejesz?
-
Słyszałem że młotek wraca -odparł Sasuke wzruszając ramionami.
-Aaa
tak. Naruto. Rzeczywiście. No to nie powiem powód poważny.
Nara
powoli wyciągnął paczkę i zapalił kolejnego papierosa.
.
- I
pomyśleć że teraz potrzebujemy najbardziej tego skurwysyna.-
kontynuował Sasuke, puszczając tym samym kąśliwą uwagę kolegi
mimo uszu.
-
Też nie mogę w to uwierzyć - Kiwnął głową Nara.
Po
chwili jego wzrok znów dojrzał coś niebywale fascynującego w
ponownie zapełnionym kieliszku. - Napijmy sie.
-Napijmy
się - zgodził się Uchicha.
_ _
_ _ _ _
-
Sakura-san! Sakura-san!
Różowo-włosa
sanninka szybko odwróciła się w stronę nadbiegającej kunoichi.
-
Pilne wezwanie do szpitala! Mamy ciężko rannego!
-Hai
- potwierdziła tylko i od razu ruszyła do miejsca swojej pracy.
Okazało
się, że ranny to jeden z shinobi'ch którzy byli oddelegowani do
czuwania nad miastem portowym, gdzie został w tajemniczy sposób
napadnięty podczas nocnego patrolu.
Ponieważ
tamtejsi medycy nie potrafili poradzić sobie z dziwnymi rodzajami
obrażeń jakie doświadczył, kierowani również stabilnym stanem
zdrowia, zdecydowali się na przeniesienie rannego do Konohy.
Tyle
że zaraz po przekroczeniu bram miasta jego stan się pogorszył.
Stąd
właśnie to nagłe wezwanie.
-
Co z nim? -spytała będąca już w szpitalu Sakura zakładając
równocześnie fatuch operacyjny, oraz rękawice.
-Cały
się trzęsie. Otwarły się też jego rany. Są nienaturalnie
gorące. Zatrzymałam krwotok - zameldowała Sachi- młoda,
aczkolwiek bardzo zdolna i zarazem jedyna asystentka Sakury.
Sanninka
cieszyła się że to właśnie Sachi przypadło zajęcie się
rannym, ponieważ podchodziła do tej pracy najbardziej
profesjonalnie. Posiadała także wysoko rozwinięte sztuki
medycznych ninja. Nigdy też nie narzekała i była sumienna. -
wydaje mi się jednak że nie na długo. - kontynułowała - to
raczej jakaś skomplikowana trucizna. Nigdy czegoś takiego nie
widziałam
-
Pobrałaś próbkę krwi?
-
Tak. Analizują w dziewiątce
-Dobrze.-
Kunoichi podeszła do pacjęta i uważnie obejrzała ciało. Mimo
doświadczanie nie mogła oprzeć się ochoty przymknięcia powiek z
obrzydzenia. Rany wyglądały na wyjątkowo brutalne.
Po otrząśnięciu
się wykonała serię skomplikowanych pieczęci, po czym zaczęła
wydawać polecenia asystentce.
Walczyły
tak ponad godzinę. Wreszcie Sakura usiadła na krześle obok i
otarła czoło ze zmęczenia.
-Drgawki
są małe, oddech spokojniejszy, a rany przestały się otwierać.
Najpewniej silnie spowolniliśmy tą truciznę... Jednak co innego
mnie niepokoi.
-Co
takiego Sakura-sama?
-Nie
wyczułam we krwi obcych ciał. A jednak... nie jest ona taka jaka
być powinna. Rozważałam jakiś rodzaj genjutsu... Hipnoza,
zauroczenie, grzebanie w zmysłach... i też niby nic, ale nie do
końca. Tyle że objawy są typowe dla dla długotrwałej i mającej
zadać długi ból truciźnie tak, by każdy widział.
-Też
to wyczułam, jednak usprawiedliwiłam to brakiem doświadczenia. -
potwierdziła Sachi.
-I
te rany... nie są normalne. Dlaczego taki wzór? Po co miałby ktoś
zadać sobie tyle trudu? - Sakura znów spojrzała na pokaleczone
ciało.
Z
tego co wywnioskowała, napastnik na początku oszołomił ofiarę,
na co wskazywał paskudny krwiak zewnętrzny z tyłu głowy.
Następnie jakimś chudym i gorącym ostrzem zadał głęboką ranę
po lewej stronie podbrzusza, która była lekko przypalona. Także z
tego miejsca biegła rana głęboka na 5 cm aż do prawego sutka.
Koło niego pod tym samym kontem co długa rana biegły cztery małe
cięcia zadane już bardziej tępą bronią. Ostatnią raną był
wycięty kawałek skóry oraz żebra zaraz nad sercem który biegł
do wcześniej opisanych 4 cięć.
Sakura
znów przymknęła oczy.
-Może
mamy do czynienia z jakimś fanatykiem. - stwierdziła Sachi
-
Powiem Ci jedno. Ktoś się nieźle natrudził, by tego nieszczęśnika
tak urządzić i nie zostać wykrytym.
Nagle
drzwi otworzyły się, a do sali operacyjnej weszła czerwonowłosa
Karin Uzumaki trzymająca w ręce teczkę.
-Sakura
mam wyniki testów...
-Tak
szybko? - przerwała jej zdziwiona medyczka.
-Tak....
Dzięki mojej pieczęci. I patrząc na wyniki nie wierzę własnym
oczom... - powiedziała oddając teczkę z testami
-No
mów! - pogoniła ją różowo-włosa otwierając już teczkę.
-Przetestowałam
cztery próbki pobrane z tego samego miejsca... i.....
wyniki
sie nie zgadzają.
Zszokowana
Sakura zajrzała do dokumentu...
Rzeczywiście.
Dwie próbki wskazywały
na to że krew nie jest zatruta. Dwie pozostałe natomiast zawierały
w sobie nieznane medyczce ciała obce.
- to niemożliwe- powiedziała.
-mojej
pieczęci nie da się oszukać- stwierdziła czerwonowłosa.
Nagle
Karin poczuła, jak ktoś mocno łapie ją za nadgarstek. Gdy się
obróciła, ujrzała patrzącego się na nią pacjęta. Jednak jego
twarz się zmieniła. Z przerażeniem odkryła że cera zszarzała,
a tęczówki przybrały kolor jaskrawej czerwieni.
Niespodziewanie
z jego ust wydobył się nienaturalny głos.
-rodzie
Uzzzumaki.... Balduran powraca.
______
-Że
też zachciał ci się teraz trening... -brunetka z niechęcią
skierowała wzrok na uśmiechniętą granatowłosą przyjaciółkę
- przecież pobiłaś już Rocka.
-Przestań
narzekać Tenten!!! Poczuj potęgę młodoaaałaaaaa.... - leżący
na polu treningowym Rock Lee jęknął z bólu dotykając
posiniaczoną klatkę piersiową.
-Pfff...
Widać w jakim stanie jest ta twoja młodość – stwierdziła
sfrustrowana kunoichi. Zaprawdę jej kolega z drużyny był
wyjątkowym idiotą.
-Mówiłam
ci żebyś nic nie mówił! - krzyknęła ze złością Hinata
patrząc na leżącego kolegę. - Chcesz nabawić się czegoś
poważnego?
-Przepraszam...
- odparł Lee wyglądając przy tym jak dziecko, które wzięło bez
pytania lizaka. - Nie mogłem się powstrzymaaaa.... - znów jęknął
tym razem łapiąc się za nogę.
-Dlaczego
mi nie powiedziałeś, że po misji dasz sobie radę z treningiem
Lee-san? - mimo złości wyraz twarzy Hinaty pokazywał troskę o
przyjaciela.
-Bo
myślałem...
-Bo
jest tępy. - odpowiedziała za niego Tenten wzruszając ramionami.
- Zoostaw go Hina. Skoro uleczyłaś mu najważniejsze kontuzje, to
niech chociaż przez siniaki pocierpi za głupotę.
-Hai.
- potwierdziła zrezygnowana Hyuga, po czym wraz z przyjaciółką
odsunęła się od znokautowanego.
Kunoichi
stanęły naprzeciw siebie wykonując znak świadczący o gotowości
rozpoczęcia pojedynku
-Gotowa
Teny?
-Dawaj!
Pierwszy
ruch należał do mistrzyni broni białej, poprzez wyrzucenie w
stronę przeciwniczki szybkich serii przyzwanych shurikenów, które
Hinata zwinnie ominęła odpowiadając równocześnie paroma
kunaiami.
Tenten jednak nie przerwała morderczego ostrzału
zwiększając i szybkość i ilość wyrzuconych pocisków. Liczyła
na to, że zmęczy Hinatę, tym bardziej, że była świeżo po
pojedynku z Lee.
Ta
jednak bezbłędnie i z lekkością unikała śmiercionośne
narzędzia.
Czas
zwiększyć kaliber! - krzyknęła w myślach kunoichi. Pora
zakończyć rozgrzewkę. Teraz zacznie się zabawa. W ułamku sekundy
zamieniła zwoje przyzwania, jednak na to też czekała Hinata i
jakby wyczuwając zamiary rywalki, niespodziewanie wystawiła prawą
rękę krzycząc- Hakke
Kūshō! ( Próżniowa dłoń!)
Potężna fala uderzeniowa ruszyła w stronę Tenten.
Widząc
to dziewczyna wiedziała że ma ułamki sekundy na podjęcie decyzji.
Pierwszy raz ujrzała tak potężne wykonanie próżniowej dłoni.
Nawet u Nejiego. A więc dlatego tylko unikała ataki …Zbierała
czakrę. - pomyślała. Ostatnie pociski lecące w stronę Hinaty
odbijały się od fali jak krople deszczu od betonu. - Co zrobić?
Skok do tyłu odpadał, bo za plecami miała las i o ile uchroniła by się od ataku Hyugi, to ukształtowanie terenu diamentarnie zmniejszył by szanse na wygraną. Las to niezbyt miłe miejsce dla dystansowca. Zwłaszcza przeciwko członkini klanu posiadającego byakugana.
Dalej...
Skok w bok! Niby dobry pomysł, ale zdawała sobie sprawę ,że po
takim manewrze nie zdąży wyciągnąć zwojów dystansowych i znów
przeprowadzić kontraatak. Co najwyżej przywoła kij bojowy, ale i
tak doprowadzi to do bezpośredniego starcia, a tego chciała
najbardziej uniknąć. Zbyt duże ryzyko.
A
więc pozostaje skok w górę... i to w tym przypadku jak najwyższy.
Odsłoni się – to prawda- ale przygotuje też zwoje, i znów
zasypie gradem pocisków...
hmm...
nie... to nie wypali.
Hyuga
na pewno to przewidziała i ponowi swoją technikę dystansową.
Wtedy na pewno będzie po niej.. W powietrzu nie ma możliwości
manewru – a co za tym idze- żadnej drogi ucieczki... osłona też
nie wypali... w powietrzu nie ma ona sensu, szczególnie przed tak
silnym atakiem... Co by nie przyzwała i tak dostanie rykoszetem.
Może i niewielkim, ale to wystarczy by Hinata ją dopadła...
Właśnie!
Osłona! Po co skakać?
Jest szansa że zdąrzy... wyciąga zwój... fala uderzeniowa jest naprawdę blisko... 40 metrów... Zdąrzy! Musi zdąrzyć! Nogą rozwija zwój na ziemi, jednocześnie rękoma tworzy pieczęcie... 10 metrów...
- Kuchiyose no Jutsu! - Krzyknęła Tenten, jednocześnie uderzając zakrwawioną ręką o pieczęć na zwoju.
Jest szansa że zdąrzy... wyciąga zwój... fala uderzeniowa jest naprawdę blisko... 40 metrów... Zdąrzy! Musi zdąrzyć! Nogą rozwija zwój na ziemi, jednocześnie rękoma tworzy pieczęcie... 10 metrów...
- Kuchiyose no Jutsu! - Krzyknęła Tenten, jednocześnie uderzając zakrwawioną ręką o pieczęć na zwoju.
Huk
było ogromny, jednak przyzwana brama dzielnie stawiła czoła fali
uderzeniowej...
Przynajmniej
tej pierwszej.
Gdy
Tenten ciesząc się z odparcia silnego uderzenia zamierzała wstać
w celu rozpoczęcia kontrataku, niespodziewanie druga fala uderzyła
w zniszczoną bramę. Mimo iż była dużo słabsza od poprzedniej,
wystarczyła by przebić się przez resztki osłony i położyć
kunoichi na łopatki.
Mimo
chwilowego oszołomienia jouninka wstała i szybko spojrzała na
Hinatę. Ta natomiast nie tracąc czasu już biegła z zawrotną
szybkością w stronę rywalki.
-30
metrów... Jednak nie zdążysz Hina - rzekła w myślach Tenten
szacując odległość koleżanki od siebie, po czym przyzwała dwa
duże ostrza- jeden widoczny, drugi w jego cieniu - które pomknęły
od razu w stronę Hyugi.
- Co zrobisz Hina?
Pierwsze
ostrze Hinata ominęła oryginalnie - za pomocą ślizgu na kolanach.
Ostrze dosłownie przeleciało parę centymetrów nad odchyloną do
tyłu głową.
Drugie
– niewidoczne ostrze - Hyuga minęła również w ostatniej chwili,
wyskakując nad nim.
Czyli tak jak chciała Tenten.
Czyli tak jak chciała Tenten.
-Złapałam
cie – wyszeptała, i rzuciła w stronę lecącej ogromny shuriken.
Atak ten miał na celu spowodować zatrzymanie się granatowłosej,
co oczywiście dałoby szansę na przechylenie szali zwycięstwa na
stronę Teny.
Wydawać
by się mogło że Hinata na pewno użyje próżniowej dłoni by
bezpiecznie wylądować i spróbować jeszcze dosięgnąć rywalkę.
Tej
jednak niespodziewanie wokół rąk pojawiła się aura czakry w
postaci niebieskich płomieni i jak gdyby nigdy nic złapała
nadlatującą broń i jeszcze w powietrzu cisnęła ją w stronę
Tenten.
Zszokowana brunetka w ostatniej chwili ominęła wysłany przez siebie shuriken i dobyła równocześnie jedną ze swoich ulubionych broni- Kusarigamę*.
Hyuga stanęła naprzeciw przyjaciółce i ustawiła się w pozycji
bojowej. W odpowiedzi Tenten powoli zaczęła machać tą częścią
broni na której znajdował się obciążnik.
-Słyszałaś
że Naruto wraca?
-Ach.. więc jednak Teny musiała zapytać... po co prosiłam ją o trening?- pomyślała Hyuga, po czym odpowiedziała
-Wątpię. To tylko plotki. Niby czemu miałby teraz wrócić?
-Ach.. więc jednak Teny musiała zapytać... po co prosiłam ją o trening?- pomyślała Hyuga, po czym odpowiedziała
-Wątpię. To tylko plotki. Niby czemu miałby teraz wrócić?
-A
niby czemu nie?
-Teny... Jeżeli wróci to dobrze. Potrzebujemy go.
-Teny... Jeżeli wróci to dobrze. Potrzebujemy go.
Tenten
wypuściła z lewej ręki obciążnik celując w tors
przeciwniczki. Broń jednak nie doleciała do celu zatrzymana przez
boczne podbicie stylem miękkiej pięści. To nie wystarczyło by
zatrzymać brunetkę która wykonała skok w przód zamachując się
sierpem.
Znów
nie trafiła, co było też jej zamiarem, gdyż od razu po nieudanym
uderzeniu zarzuciła przymocowanym obciążnikiem w stronę
robiącej unik przyjaciółki.
Wydawało
się że Hyuga nie uniknie ciosu i zostanie unieruchomiona, jednak ta
z niewyobrażalną prędkością obróciła się o 180 stopni i
przerwała łańcuch łączący sierp z obciążnikiem, używając
stylu swojego klanu.
-I tak miałam już wyrzucić tą broń- powiedziała Tenten widząc zniszczoną kusarigamę i po raz kolejny podziwiając umiejętności rywalki. - Swoją drogą. Nie tęsknisz za nim?
-Za kim?
-Za Naruto oczywiście!
-A kto za nim nie tęskni?
-Wiesz o czym mówię!
- Już o tym rozmawiałyśmy- powiedziała stanowczo Hinata – minęło sporo czasu. Tęsknie za nim tak samo jak ty.
-I tak miałam już wyrzucić tą broń- powiedziała Tenten widząc zniszczoną kusarigamę i po raz kolejny podziwiając umiejętności rywalki. - Swoją drogą. Nie tęsknisz za nim?
-Za kim?
-Za Naruto oczywiście!
-A kto za nim nie tęskni?
-Wiesz o czym mówię!
- Już o tym rozmawiałyśmy- powiedziała stanowczo Hinata – minęło sporo czasu. Tęsknie za nim tak samo jak ty.
Tenten
z powątpiewaniem zerknęła na przyjaciółkę, ale nic powiedziała.
Pamiętała
jak po wojnie bardzo się zaprzyjaźnili. I choć czasu mieli
naprawdę niewiele, to Naruto gdy tylko mógł, spotykał się z
granatowłosą. Z tego co wiedziała, to najczęściej razem
trenowali, choć zdarzało się, że zabierał ją na spacer, czy też
do swojej ulubinej knajpy Ichiraku Ramen.
Widziała
ten szczery uśmiech Hinaty. Tak głęboka przyjaźń z Uzumakim była
dla niej najlepszym lekarstwem na otrząśnięcie się po śmierci
Nejiego. Wtedy szczerze Hinacie zazdrościła, że znalazła kogoś
takiego, choć sama nie mogła narzekać- Lee robił wszystko by choć
na chwilę ją rozweselić.
Wszystko
było w porządku, aż pewnego dnia Naruto zniknął.
To,
gdzie się udał, dowiedzieli się już od Kakashiego. Co było celem
wyprawy, tego nawet Hatake nie wiedział.
Pamiętała
jak Hinata to przeżyła.
Hyuga
widząc jak jej przyjaciółka bije się z myślami postanowiła
wyprzedzić niewypowiedziane i niewygodne pytania.
-Koniec tematu. Nie dokończyłyśmy treningu.
-I nie dokończycie.
-I nie dokończycie.
Obie
kunoichi obróciły się w stronę lasu skąd dobiegało źródło
męskiego głosu.
- Choć oglądanie starcia jouninek okrytych sławą.... byłoby wspaniałym doświadczeniem. Mimo że nie walczą nawet na 50% - po tych słowach zza drzew wyłonił się Kakashi.
-Hokage-sama – powiedziały kunoichi jednocześnie się kłaniając.
-Cześć, cześć – odparł Hatake patrząc na podwładne znudzonym wzrokiem – Mam dla was zadanie...
- Choć oglądanie starcia jouninek okrytych sławą.... byłoby wspaniałym doświadczeniem. Mimo że nie walczą nawet na 50% - po tych słowach zza drzew wyłonił się Kakashi.
-Hokage-sama – powiedziały kunoichi jednocześnie się kłaniając.
-Cześć, cześć – odparł Hatake patrząc na podwładne znudzonym wzrokiem – Mam dla was zadanie...
________
Karin
wrzasnęła ze strachu.
Po
tym dziwnym i zarazem przerażającym oświadczeniu, pacjent zaczął
rzucać się na wszystkie strony jeszcze mocniej ściskając rękę
czerwonowłosej medyczce ninja. A z jego gardła wydobywał się
piskliwy i coraz głośniejszy wrzask.
Różowo-włosa
sanninka otrząsnęła się z szoku i natychmiast podbiegła do
medyczki.
-Sakura zrób coś! - Próbując przekrzyczeć bolesny dla uszu dźwięk.
-Wytrzymaj! - wrzasnęła Sakura rękami tworząc znaki.
-Wytrzymaj! - wrzasnęła Sakura rękami tworząc znaki.
Ból
był ogromny. Karin przestała już się wyrywać... paznokcie
napastnika do połowy wbiły się w skórę... nie czuła zwykłego
bólu. Wbite paznokcie piekły boleśnie, o wiele bardziej niż
powinny.. powodowały też paraliż... nawet nie mogła ruszyć
powieką...
Wrzask
narastał, a głowa napastnika zaczeła poruszać z niewyobrażalną
prędkością...
Sakura
wreszcie dotknęła dłoń ściskającą ręke Karin, uwalniając
przy tym spore ilości czakry, oraz uaktywniając technikę.
Dłoń
na chwilę się poluzowała uścisk.. jednakże ułamek sekundy po
wyciągnięciu ręki Uzumaki, znów zamknęła się z niewyobrażalną
mocą...
Karin
padła na ziemię z wyczerpania, łapiąc się za bolącą
kończynę...
Wrzask
niemiłosiernie ranił uszy...
A
potem
czaszka
wybuchła.
Wszystkie
trzy medyczki wpatrywały się w resztki ciała, zszokowane tym co
właśnie się stało.
Pierwsza
zareagowała Karin, a raczej jej żołądek, który od razu zwrócił
całą jego zawartość. Nawet nie zdążyła odejść tylko wszystko
zwróciła koło łóżka pacjenta.
Po
niej otrząsnęła się Sakura, która z trudem powstrzymała wymioty.
Zamknęła
szybko oczy.
Wzięła
parę głębokich wdechów
i
otworzyła powieki.
Widząc
napastnika, albo to co z niego zostało, miała wielką ochotę stąd
uciec. Widziała jednak, że musi szybko przeanalizować sytuację.
-Karin
musimy szybko się oczyścić...- zaczęła sanninka z trudem
powstrzymując drżenie głosu – Potem zbadamy... - tutaj przez
chwilę zawachała się nad użyciem dobrego słowa- … go.. póki
ślady i narządy są świeże. Zawiadom sekcję badawczą.
Karin
wstała i kiwnęła głową na potwierdzenie, jednak zaraz po tym
zgięła się w pół i ponownie zwymiotowała.
-Sachi-
sanninka przeniosła wzrok na asystentkę.- zawiadom Hokage o tym co
widziałaś... Sachi! - krzyknęła widząc że medyczka nie
odpowiada. Już miała krzyknąć ponownie, gdy dostrzegła w jej
nieobecnym wzroku ogromny strach i szok, a także coś co nie
potrafiła zinterpretować.
-Dobrze...
doprowadź się do porządku. Za godzinę przed salą operacyjną. -
powiedziała surowym głosem. - No idź, ja zawiadomię Hatake –
dodała łagodniej.
Sachi
nawet nie patrząc się na sanninkę kiwnęła nieznacznie głową i
wyszła z sali.
_______
Słońce
prażyło niemiłosiernie nie dając szans nawet najbardziej odpornym
roślinom, by mogły przetrwać pośród wszechogarniającego piasku.
Brak chociaż kropelki wody, oraz częste i bardzo niebezpieczne
burze piaskowe powodowały, że nawet tubylcy nie zapuszczali się w
tę część piaszczystej krainy.
Nie
zdawała sobie jednak z tego sprawy pewna zakapturzona postać, która
pomimo 60 stopni gorąca i
wpadającego-we-wszystkie-zakamarki-ciała-piasku, szła żwawym
krokiem przed siebie. Nie zauważyła ona również, że nieopodal
niej na wzgórzu stoi dziwnie ubrany mężczyzna, który bacznie ją
obserwował.
-
W końcu wracasz przyjacielu – rzekł cicho obserwator.
//-----------------------------------------
*
Podstawowa japońska broń, używana przez ninja. Z jednej strony
znajduje się sierp, a z drugiej obciążnik- kula. Obie te części
połączone są wytrzymałym łańcuchem, którego długość zależy
od upodobań właściciela.
Od autora: Wreszcie skończyłem ;) Mam nadzieje że to bardzo straszne nudy nie są... Komentujcie i krytykujcie jak najwięcej!
Cześć!
OdpowiedzUsuńZnalazłam tego bloga poprzez jeden ze spisów z Narutowskimi opowiadaniami, a że miałam ochotę w końcu na jakąś nową dla mnie tematyke bloga, to zajrzałam. I nie żałuje.
Mimo, że nie przepadam za NaruHina, to jestem ogromnie ciekawa jaki masz ppomysł na uczucie między tą dwójką.
Natomiast ShikaTema już nie mogę się doczekać.
I jako, że jestem fanatyczką SasuSaku, to i na nich mam nadzieję.
Co do rozdziału to sprawił, że naprawdę zapragnęłam więcej.
Jest ciekawie i tajemniczo.
Na obecną chwile mało mogę powiedzieć, między innymi to, że Twój blog znacznie różni się od innych i po przeczytaniu fabuły, widać, że masz świetny pomysł na to opowiadanie.
Podoba mi się, że umieściłeś Karin w blogu, wbrew pozorom bardzi lubię jej postać.
Mam jeszcze małą prośbę. Mógłbyś powiadamiać mnie o nowych rozdziałach na gg, ponieważ blogger często mi nie pokazuje nowych notek, byłabym wdzięczna, 40945340.
Pozdrawiam i życzę dużo weny.
/ ~ Kim EveLin.
wiesz... nawet nawet nie miałem pojęcia że ktoś to zacznie czytać ;)
UsuńTak naprawdę, to rozdział nie jest skończony. Raczej wystawiłem go, by znajoma blogerka powiedziała mi, czy jest sens jakikolwiek moje pisanie. Pewnie dokończę go w tym tygodniu.
Wtedy przeczytasz cały ;)
I wielkie dzięki za komentarz ;)
Uwielbiam NaruHina wiec tu masz juz giga plusa ale skoro to NaruHina to czemu nie widze tego w chapie heh może dlatego że to początek ... jestem ciekaw jak to opiszesz NaruHina rządzi !!!
OdpowiedzUsuńCudne!!!!! Strasznie spodobało mi się Twoje opowiadanie :) Jak dla mnie opisy i dialogi są w idealnych proporcjach :D Masz stałą czytelniczkę! Chakry! :D
OdpowiedzUsuńPotrafisz zaciekawić:D NaruHina to coś co najlepsze:D No i gigantyczny plus za umiejętności Hinaty:D W końcu ktoś ją docenił tak jak ja:D Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam:D
OdpowiedzUsuńCześć! Widać, że w sumie dopiero zacząłeś grać w te klocki, ale opowiadanie już na wstępie zaciekawia. :)
OdpowiedzUsuńJest masa błędów interpunkcyjnych, nad czym musisz popracować, w niektórych miejscach brak jakiegoś przecinka, albo przecinek w złym miejscu... Jeszcze dialogi zaczynasz czasem z małej litery, a powinny zaczynać się wielką literą.
"Sex" - ma być "seks"
-Napijmy się - zgodził się Uchicha - ma być "Uchiha"
W dialogach na początku również po myślniku dajemy spację.
To na tyle od strony technicznej, chociaż błędów jest więcej niż wymieniłam, to chyba to są takie najważniejsze.
Co do fabuły... Podoba mi się kreacja bohaterów; charakter Hinaty jest świetny, trochę denerwują mnie te zdrobnienia imion, tak nie zbyt pasują.
Ciekawy jest również przedstawiony związek Shikamaru z Temari; tak jakby wyniszczał ich oboje, strasznie podoba mi się ten motyw.
NO I DUET SASKA Z NARĄ <3 Uwielbiam ich jako kumpli po prostu, pewnie to taki sentyment, bo w pewnym opowiadaniu tworzyli zarąbisty duet, więc no... Tak mi się to cholernie podoba :D
I oczywiście niem mogę zapomnieć o tym co się stało w szpitalu; Zaciekawiłeś mnie tym, bo sama nie jestem w stanie tego logicznie wyjaśnić. Skoro to nie trucizna, to co? Wirus też raczej nie. No i ta wybuchająca czaszka, ciekawe, nie powiem.
Życzę sporo weny, bo wiem, że się przydaje! No i pisz, pisz następny rozdział, bo ciekawość mnie zżera :>
Pozdrawiam! :)
PS. Proszę wyłącz weryfikację obrazkową w komentarzach (wchodzisz na bloggera, potem w bloga, potem w "Ustawienia", następnie "Posty i komentarze" i "Wyłącz weryfikację obrazkową" zmieniasz na "Tak" i klikasz w prawym górnym rogu "Zapisz ustawienia")
:)
Co do tego PS: *zmieniasz na "Nie"
OdpowiedzUsuńCoś pokićkałam xD
Opowiadanie bardzo ciekawe i nie mogę doczekać się następnych
OdpowiedzUsuńrozdziałów ....
Szanti
Rozdział spoko, dość emocjonujący chociaż pijący Sasuke i Shikamaru to dla mnie nie typowa nowość, oni mimo wszystko nie staliby się takimi hmm debilami co to chleją na umór >_>
OdpowiedzUsuńCo do motywu z zemstą na Uzumakich to mi się podoba, coś nowego, tajemniczego, niezwykłego a najlepsza wybuchająca głowa :D
P.S oczywiście zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://sekiryuutei.blogspot.com/